czwartek, 10 września 2015

Rozdział 8

Znowu powracam do mojego "ulubionego" klubu. Nie wiem w sumie dlaczego tak go lubię. Może dlatego, że to tutaj wszystko się zaczęło. To całe gówno w którym teraz żyję. Nie wiem.
Mam nadzieję, że dzisiaj pójdzie szybko. Gdy dojechałam na miejsce zauważyłam znany samochód. Czyli już są. Ekstra. Teraz tylko trochę poudawać. Na prawdę wolałabym to rozegrać inaczej, ale niestety. Gdyby nie ten pieprzony kontrakt, który wiąże mnie ze Stylesem, miałabym wyjebane na nich.
Weszłam do środka. Od razu ich zauważyłam. Wszyscy uśmiechnęli się na mój widok, poza jednym. Malik pozostał niewzruszony. Mam nadzieję, że chociaż będzie cicho. Przywitałam się z moim "chłopakiem" jak należy. Chyba zaczynam się powoli do tego przyzwyczajać. Ja zdobywam kasę, od czasu do czasu spotykam się z Harry'm. Mellissa jest szczęśliwa, wszyscy myślą, że jesteśmy "zakochani".
- Co tam u was chłopaki ? - zapytałam
Jakby mnie to interesowało
Udałam, że z zainteresowaniem słucham tego co mówią. Tak naprawdę obserwowałam moją dzisiejszą "ofiarę". Jezu, to brzmi jakbym miała mu zrobić coś na prawdę złego. Szantaż i zastraszanie są złe, idiotko. Ach, ten mój wewnętrzny głosik. Tak czy inaczej, dzisiaj na odstrzał idzie pan Tomlinson. Jeżeli będzie równie chętny co Malik, to cała reszta pójdzie z górki. Jeszcze żaden koleś mi się nie oparł. Nie ważne, czy pijany, czy naćpany, czy po innych prochach. Zawsze ulegają.
Poszłam załatwić swoją robotę z drinkami. Stojąc przy barze rozejrzałam się dookoła. Praktycznie same znajome twarze. W kącie nawet zobaczyłam gości od Zacka. Czyżby chciał sprawdzić, skąd mam kasę ? Proszę bardzo. Wszyscy  obecni tu wiedzą, po co tu jestem. Oprócz moich "towarzyszy", ale oni żyją w słodkiej nieświadomości i tak ma pozostać. Przynajmniej narazie.
Z gotowymi drinkami wróciłam do stolika. Na początku niewinnie. Rozmawialiśmy o naszej pracy i takich tam duperelach. Oczywiście wszystko do czasu. Gdy moja niespodzianka zaczęła działać, rozpoczęłam swoją robotę. Pozostałymi zajęły się jakieś dziewczyny. Słodko.
Zaczęłam delikatnie. Regułkę miałam już wyćwiczoną. Odpowiedni głos również. Przez cały mój monolog patrzył się prosto w mój biust. W sumie o to chodziło. Widziałam po nim, że z początku próbował się hamować, ale słabo mu to wychodziło. Już jesteś mój.
- Wyluzuj. Jesteśmy tu sami. Całkiem sami. - Ostatnie zdanie wyszeptałam wprost do jego ucha
Zauważyłam, że jego ręka powędrowała na moje udo. Jednak szybko ją zabrał
- Tess...
Co do cholery. Na co jeszcze czekasz, łykaj to. 
- Co się stało ? - zapytałam
- To nie może tak wyglądać. - odpowiedział
Chyba sobie robisz jaja. 
Zaśmiałam się cicho. Czyli trzeba iść po całości.
- Przestań, przecież oboje wiemy, że tego chcesz. - zaczęłam delikatnie gładzić jego policzek
Dopiero po tym przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować.
O to chodziło. Kiedy upewniłam się, że wszyscy są "zajęci" postanowiłam przejść z Tomlinsonem do również ulubionego hotelu. Ten sam apartament. Super. W sypialni czekała już ustawiona kamerka, więc od razu przeszliśmy do rzeczy. Biedny chłopak, nie wie co go czeka rano. Wyłączyłam kamerkę i położyłam się spać.



Rozdział dodaję po tak długim czasie, bo najzwyczajniej w świecie nie miałam do tego głowy. Nowy system dodawania jest bardzo nieregularny, ponieważ według niego rozdział powinien być wczoraj, ale cii. Jeżeli widzisz ten rozdział daj znać w komentarzu ;)

piątek, 17 lipca 2015

Rozdział 7

- Jak to nie masz ?! - krzyknęłam.
- Przykro mi Tess. Nowy towar będzie dopiero w przyszłym miesiącu. - odpowiedział spokojnie Dan, mój dobry kumpel
- Mam to w dupie. Nie interesuje mnie jak to zrobisz, ale chcę go widzieć jutro ! Inaczej pożegnasz się ze swoim małym biznesem. - powiedziałam
- Dlaczego ci tak zależy ? Zachowujesz się tak, jakby od tych tabletek zależało twoje życie.
Bo zależy. 
- Wiszę komuś kasę, a dzięki nim ją łatwo zdobędę. - odparłam wymijająco
Nie chciałam spowiadać się Danowi z tego co robię. On załatwia mi tylko prochy gdy trzeba. Nie powinien się mieszać.
- Niech zgadnę. Chcesz podać to jakiemuś gościowi, przespać się z nim, a potem zaszantażować ? - Zaczął krążyć po pomieszczeniu
Szlag. Zawsze był ciekawski. Kiedy pierwszy raz postanowiłam zrobić coś takiego zwierzyłam mu się. Teraz wiem, że nie warto mu ufać. To zwykły krętacz.
Westchnęłam głośno. Nie lubiłam wdawać się z nim w dyskusje. Wolałam załatwić to szybko.
- Wybacz mi, ale nie tym razem. Chyba, że wolisz mocniejsze niż zwykle. -  pokazał mi jakieś opakowanie
Przeczytałam szybko ulotkę. Zaśmiałam się.
- Przecież tym bym mogła kogoś uśpić na dobre kilka dni. - mruknęłam
- Niech ci będzie, Carter. Spuszczę ci cenę o połowę.
Chyba zależało mu, żebym kupiła to gówno. Cóż. Zawsze mogę zaryzykować i pójść bez ubezpieczenia. Tylko, że wtedy na pewno się połapią, i będzie koniec ze mną. Musiałam podjątoć szybką decyzję.
- Dobra. Ile chcesz ? - zapytałam po dłuższej chwili
- 1500. - odpowiedział
- Ile ?! - krzyknęłam
- Bierzesz czy nie ? - niecierpliwił się
Wyjęłam z portfela banknoty. Niech stracę. Niedługo będę miała dziesięć razy więcej. Co z tego, że wszystko pójdzie do Zacka.
- Interesy z tobą to przyjemność. - uśmiechnął się łobuzersko
Lekko zdenerwowana opuściłam  pomieszczenie. I pomyśleć, że człowiek, który sprzedaje nielegalnie różne leki pracuje w aptece. Chore.
Pojechałam do domu. Musiałam obmyślić plan na dzisiaj. Jednocześnie zapoznałam się bliżej z ulotką tego świństwa, które kupiłam od Dana. Najchętniej posłałabym całą piątkę tych pajaców do diabła, ale jeszcze nie teraz. Są mi potrzebni. Udało mi się wykombinować jakąś sensowną dawkę, czyli pół tabletki na łeb powinno wystarczyć. Zaśmiałam się. Biedni chłopcy. Jakaś dziwka szprycuje ich chuj wie czym, żeby zdobyć kasę. Taa, jestem straszna. To nie moja wina, że Mellissa uczepiła się jakiegoś One Direction. To jej wina ! Kolejny napad śmiechu. Może i mam coś z głową.
Zadzwoniłam jeszcze do Harry'ego, żeby zapytać, czy nasze spotkanie wciąż aktualne. Klub ten sam co ostatnio. Hm, ciekawe czy pamiętają. Stawiam, że nie. Zaczęłam się powoli szykować. Założyłam jedną ze swoich seksownych sukienek. Zrobiłam makijaż. Po skończeniu przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam jak typowa dziwka, którą z resztą jestem. Podobało mi się to. Nie wiem dlaczego, pomyślałam o tym co zrobiła by moja ciocia widząc mnie w takim stroju. Pewnie dostałabym szlaban i została odcięta od świata. Teraz mam gdzieś, co o mnie myślą. Jestem jaka jestem. Nieliczni tylko próbują mnie zmienić. Na przykład Mellissa. Myśli, że da radę dokopać się do tej kruchej i grzecznej dziewczyny. Naiwna. Fakt, jest moją managerką, ale również przyjaciółką. Nie będę jej posłuszna absolutnie we wszystkim. Mam swoje życie. Ci One Direction, też nie są idealni. Wygooglałam ich. Mają parę historii z narkotykami. Cóż, w innym życiu może mogłabym się z nimi zakumplować.
Skończyłam swój wewnętrzny monolog i zabierając torebkę z potrzebnymi rzeczami wyszłam z mieszkania. Nie zastanawiało mnie gdzie jest Brit. Nie interesowałam się jej życiem. Mogła robić co chciała, póki nie wchodziła mi w drogę. Przyjaźnimy się, ale nie lubię, gdy miesza się w moje sprawy.
Znowu będę musiała udawać obrzydliwie miłą. Na szczęście już niedługo. Chcę tylko załatwić porachunki z Zackiem. Potem znowu będą tą samą wredną suką, którą zawsze byłam. A to się chłopak zdziwi.

czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 6

Spacerując po parku z Harry'm starałam się pilnować czasu. On chyba zauważył, że coś jest nie tak. Ugh, pozostaje się modlić, że nie zapyta. Nie wiedziałabym co odpowiedzieć.
- Wszystko okej ? - zapytał
Kurwa, musiałeś ? 
- Tak. Umówiłam się dzisiaj z przyjaciółką i czekam aż zadzwoni.- wymyśliłam na poczekaniu
Nie przekonało go to zbytnio. No nie mogłam mu powiedzieć prawdy. Nie po to pracuję nad jego zaufaniem, żeby to zniszczyć, bo nie potrafiłam trzymać języka za zębami.
Chodziliśmy alejkami londyńskiego parku dwie godziny. Stwierdziliśmy, że na pewno paparazzi zrobili nam kilka zdjęć i postanowiliśmy się pożegnać.
Wreszcie. Udałam się w stronę domu.  Mam jeszcze mnóstwo czasu. Jest dopiero 16:00. Po piętnastu minutach byłam w domu. Brit gdzieś wyszła. Pewnie do studia. Zrobiłam dla nas jakiś obiad. Zwykłe spaghetti. Nałożyłam sobie trochę i usiadłam przy stole. Cały czas myślałam o  ostatnich wydarzeniach. Jestem ciekawa ile jeszcze będą mnie męczyć z tymi pieniędzmi. Poraz kolejny powróciły moje wspomnienia. Chciałam zrobić coś szalonego, czego nie mogłam zrobić w Polsce. Akurat potrzebowałam pieniędzy. Wiadomo, młody człowiek może zrobić wszystko. Brudne interesy. Dzisiaj mnie to śmieszy, a jednocześnie przeraża. Co musieli czuć ci ludzie, pracując z nastolatką.
Trochę mi też wstyd. Byłam głupia i dałam się naciągnąć, a teraz muszę za to płacić.
Poczułam potrzebę zapalenia. Poszłam do swojego pokoju, skręcić sobie jakiegoś papierosa. Jeżeli o to chodzi, nie przestałam ćpać, palić ani pić. Handel odszedł w dal, a nałogi zostały.  Na rozmyślaniach minęło mi kilka godzin. Spaliłam przez ten czas cztery papierosy i wypiłam dwa drinki. Około godziny 21:13 zaczęłam się zbierać. Wzięłam odprężający prysznic. Przebrałam się w ubrania, które sobie naszykowałam. Na oczy nałożyłam okulary przeciwsłoneczne. Zostawiając Britney kartkę wyszłam z mieszkania zamykając je. Udałam się piechotą na wyznaczone miejsce. Nie chciałam brać taksówki, bo ktoś mógłby mnie rozpoznać. Poszłam na tyły hotelu. Nie czekałam długo. Malik zjawił się po niecałych 10 minutach.
- Ktoś cię widział ? - zapytałam\
- Nie. Załatwmy to szybko. - odpowiedział
Uśmiechnęłam się. Wyjęłam z torby pamięć USB z kopią filmiku. Oczywiście ubezpieczyłam się, w razie czego.
- Najpierw kasa. Dostajesz to, i zapominamy o tej sytuacji. - powiedziałam
Gdy dostałam do ręki kopertę z pieniędzmi,  dałam mu ten filmik. Rozejrzałam się. Zayn poszedł do samochodu. Ja też się zwijam. Poszłam na spotkanie z Zackiem. Niedaleko tutaj są bunkry. Tam spotyka się jego banda. Czekał na mnie.
- Tessa Carter. Jak zwykle olśniewająca.- powiedział na mój widok
- Daruj sobie. Przyniosłam pieniądze. - dałam mu kopertę
Brunet przeliczył banknoty. Był zaskoczony.
- Skąd wzięłaś tyle kasy, Carter ? Napadłaś na bank ? - zapytał
- Ma się swoje sposoby.- uśmiechnęłam się.
- Jeszcze kilka takich kopert i będziesz wolna. Do czasu aż znowu nie wpadniesz w jakieś długi. - zaśmiał się
Prychnęłam. Pożegnałam się z Zackiem i ruszyłam w drogę powrotną. Już wiedziałam, jak zdobyć kasę...

Mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie, proszę. To motywuje :)

piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 5

Obudziłam się dość wcześnie. Zwykle po imprezach mogłabym przespać cały dzień, ale tym razem musiałam kontrolować każdy swój ruch. Inaczej mój towarzysz. Cóż, poprostu miał pecha. Takie życie. Zdążyłam zaplanować sobie jak rozegrać tą sytyację tak, żeby wygrać.
Chodziłam po pokoju w szlafroku, który dostałam od obsługi hotelu. Nie spałam od kilku godzin, a dochodziło południe. Nagle zaczął się budzić. Przedstawienie czas zacząć.
-Dzień Dobry
- Cześć... kurwa. Gdzie ja jestem? I dlaczego nic nie pamiętam ?!
Uroczy. Zaśmiałam się
- Za dużo chcesz wiedzieć. - powiedziałam
- Mów do cholery ! - krzyknął
O nie. Co to to nie. Odwróciłam się w jego stronę.
- Radziłabym ci zmienić sposób w jaki się= do mnie odnosisz.
- Bo?- Był zbyt pewny siebie
- Nie chcesz chyba, żeby twoja narzeczona dowiedziała się o tym co się stało poprzedniej nocy. - powiedziałam stojąc tuż przed nim
Zaskoczony? Och tak. Mam haka na niego.
- Czego chcesz ? - zapytał zmieszany
Uśmiechnęłam się. Grzeczny chłopiec. 
- Masz czas do północy na załatwienie 100 tysięcy funtów. Spotkamy się za tym hotelem. Lepiej żebyś był. Inaczej wściekła narzeczona będzie twoim najmniejszym problemem.
Wyszłam z sypialni. Skierowałam się do łazienki, gdzie przebrałam się i uczesałam. Zabrałam moją torebkę i opuściłam apartament. Często zatrzymuję się w tym konkretnym hotelu i tym samym apartamencie.  Wychodząc z hotelu wybrałam numer do Zacka.
- Halo ? - odezwał się po dwóch sygnałas
- Cześć, z tej strony Tessa. - W moim głosie było słychać niepewność.
- Carter ? Nie sądziłem, że jeszcze usłyszę twój głos. Czego znowu chciałaś, słoneczko ? - zapytał
- Będę miała dzisiaj kolejną ratę do zapłaty. Bądź o północy tam gdzie zwykle, a ja przyjdę jak najszybciej. - odpowiedziałam
- Bardzo dobrze. Miałem wysyłać kogoś do ciebie, ale lepiej dla ciebie, jeżeli spotkamy się osobiście.
- Jasne. No to do zobaczenia
Jestem ciekawa, co u Brit. Pewnie znowu będzie zła, że nie było mnie aż tyle. Akurat dotarłam do domu. Gdy tylko przekroczyłam próg, zauważyłam blondynkę stojącą na środku salonu. Była wkurwiona.
- Gdzie byłaś ? - zapytała
- Na imprezie z moim "chłopakiem" i jego kumplami z zespołu - odpowiedziałam
- Dobra, w co ty grasz ? - Spojrzała na mnie
Pieprzona intuicja Brit. Ona wie praktycznie wszystko. Przed nią nic nie ukryję.
- Potrzebuję kasy. Przespałam się z jednym z nich i dostanę za to kasę. Muszę spłacić długi, a wtedy będziemy żyły inaczej. Na razie wszystkie oszczędności muszę oddawać, a gdy się uwolnię to pomogę ci z utrzymywaniem domu. - wytłumaczyłam
Blondynka westchnęła. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Obiecujesz ?
- Tak. - odpowiedziałam
Przytuliłyśmy się. To zabawne. Przypomniała mi się taka śmieszna sytuacja sprzed roku. Nasi fani uważali, że jesteśmy parą, bo obie jesteśmy same. Ja mam wyjebane na facetów. Szybko zdławiłyśmy te plotki mówiąc, że traktujemy się po prostu jak siostry.
Zjadłyśmy razem śniadanie. Miałam dzisiaj zacząć nagrania na nową płytę. Mam gotowe trzy piosenki. Mellissa załatwiła mi kolejne trzy napisane przez tekściarzy z wytwórni. Poszłam do łazienki się pomalować, bo zaraz wychodzę. Przed wyjściem postanowiłam zadzwonić jeszcze do Harry'ego, żeby sprawdzić czy dotarł w całości. Haha. Mam również nadzieję, że nic z tej imprezy nie pamięta.
- Halo ? - usłyszałam jego zaspany głos
- Cześć. Chciałam zapytać czy żyjesz . - zachichotałam
- O, Tessa. Żyję. Ledwie, ale jednak. - odpowiedział
- Wszyscy dotarliście w jednym kawałku ?
- Taa. Zayn przed chwilą wrócił. A tak pozatym to co u ciebie ? - zapytał
- Mam nagrania i pewnie będą robić zdjęcia dla dokumentacji więc fajnie by było żebyś był, ale jak nie dasz rady to okej. - Znowu zaczęłam się śmiać
- Ty coś ćpałaś? Bo jesteś jakaś dziwnie radosna.
- Nie. Po prostu. Nie wiem. Tak jakoś. - odpowiedziałam
- Okeej. Za ile masz te nagrania ?
- Za dwie godziny.
- Postaram się być.
- Dobra, dzięki. W takim razie do zobaczenia.
Rozłączyłam się. Cóż, muszę przyznać, że zajebista ze mnie aktorka. A może to nie była gra ? Sama już nie wiem, kiedy kłamię a kiedy nie.
Spędziłam godzinę oglądając serial z Brit, a potem poszłam się zbierać. Zabrałam z pokoju wszystko co potrzebne. Brit dała mi kluczyki do swojego samochodu i pojechałam. Gdy dotarłam na miejsce, zauważyłam samochód Harry'ego. Super. Przynajmniej nie będę sama z tym zboczonym realizatorem. Ten człowiek jest straszny, ale o tym kiedy indziej. Udałam się do właściwego studia nagraniowego. No i faktycznie. Chłopak przywitał mnie całusem w policzek. Um, chyba coraz mniej zaczyna mnie to irytować. Zaczynam się przyzwyczajać.
- Gołąbeczki, później się pomigdalicie, robota czeka. - odezwał się producent muzyczny pan Bonner
Spiorunowałam go wzrokiem, ale weszłam do kabiny.
- Co pierwsze ? - zapytał ten cały realizator Jasper
- You Don't Know Me - odpowiedziałam
W słuchawkach zaczęła lecieć ścieżka dźwiękowa. Zaczęłam śpiewać

You think you know me
But you don't know me
You think you own me
But you can't control me
You look at me and there's just one thing that you see
So listen to me
Listen to me!

You push me back
I'll push you back
Harder, harder
You scream at me
I'll scream at you
Louder, L-L-L-L-Louder
I'm dangerous so I'm warning you
But you're not afraid of me
And I can't convince you
That you don't know me


Cały czas patrzyłam na Harry'ego. Ta piosenka jest jakby o nas. Chyba dlatego moja ulubiona. Po dwóch godzinach gdy cały gotowy materiał został nagrany, mogliśmy opuścić. Dostałam wiadomość od managerki, że powinniśmy się pokazać. Tak też zrobiliśmy.

czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 4

- Tessa ! Wstawaj - Obudził mnie głos Brit
Z trudem otworzyłam oczy. Leżałam na podłodze w swoim pokoju. Rozejrzałam się. Wszędzie porozrzucane były puste butelki po whisky i innych alkoholach, puste opakowania po prochach i chuj wie co jeszcze. Tak, to jest mój sposób na problemy. Niezawodny. Polecam. Momentalnie o wszystkim zapominasz. Dosłownie.
- Nie drzyj się. - jęknęłam
- Jak mam nie krzyczeć ! Znowu to zrobiłaś, Tessa. Tak dłużej być nie może - Usiadła obok.
- Wiem. Ygh. To całe życie nie ma sensu - Położyłam głowę na łóżku.
- Rozumiem, że jest ci ciężko, ale musisz wziąć się w garść. Tamte czasy masz za sobą. Teraz pora zacząć żyć od nowa. - powiedziała
- Masz rację. Postaram się zmienić przynajmniej dla ciebie - Uśmiechnęłam się delikatnie.
Przytuliłyśmy się. Britney jest moją najlepszą przyjaciółką. Wiemy o sobie wszystko. Prawie....
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że "chodzisz" z Harry'm Stylesem ? - zapytała zaznaczając cudzysłów w powietrzu
Trafiła. Zakładając po jej wyrazie twarzy, znała całą prawdę. Ona wie, że ja nie lubię związków, a tym bardziej pod publikę i z kimś takim. Zbyt dobrze mnie zna, żeby uwierzyć w takie bzdury.
- To był pomysł Mellissy, albo to zrobię, albo moja kariera stanie pod wielkim znakiem zapytania. Zbyt dużo poświęciłam, żeby to zmarnować przez mój pieprzony charakter i zasady - odpowiedziałam
- Oczywiście wiem. Chciałam tylko to usłyszeć od ciebie. To przez niego doprowadziłaś się do takiego stanu ?
Pokiwałam głową. Czasem mnie zadziwia. Wolała wybrać życie piosenkarki niż być psychologiem. Oczywiście i w tym i tym się sprawdza. Cieszę się, że ją mam.
Gdy wspomniała o Harry'm wpadł mi do głowy pomysł. Diaboliczny i niebezpieczny. Przypomniały mi się jego słowa " Nam obojgu powinno to sprawiać przyjemność" A to mi sprawi niebywałą przyjemność. Zarobię jeszcze więcej. Jestem genialna.
- Brit, wpadłam na idealnie diaboliczny plan - Uśmiechnęłam się złowieszczo.
- Co?! Nie. Nie mów, że chcesz.... wykorzystać ten "związek" do spłacenia błędów i własnych korzyści - powiedziała.
- Wybacz mi Brit. Potrzebujemy pieniędzy, a oni zarabiają dziesięć razy więcej niż my.
- Rób jak uważasz, ale mnie w to nie mieszaj. - Wstała i wyszła z pokoju
Po głośnym zatrzaśnięciu się drzwi, zaczęłam wcielać swój plan w życie. Wybrałam numer do Harry'ego.
- Halo ? - Po dwóch sygnałach usłyszałam jego głos
Odchrząknęłam chwilę. Znowu muszę poudawać.
- Hej. Jesteś zajęty dzisiaj wieczorem ? - zapytałam
- Mamy z chłopakami oglądać mecz... - odpowiedział
- Hmm, no bo miałam maleńką nadzieję, że będę mogła poznać One Direction w całej okazałości i zaprosić was na imprezę w Pepper Club. - Starałam się być bardzo przekonująca
- Poczekaj chwilę.. - mruknął
Uśmiechnęłam się triumfalnie. Na pewno poszedł zapytać tych tłumoków, których nazywa przyjaciółmi czy się zgadzają. Oni jako wielcy imprezowicze się zgodzą i wpadną w moje sidła. Może zabrzmiało to dziwnie, ale tak jest. W Pepper pracują sami moi znajomi, więc z niczym nie będzie problemu.
- O której po ciebie przyjechać ? - zapytał po chwili
 - O 20:00. Do Pepper jest niecałe 20 minut drogi.
- Dobrze. Do zobaczenia. - powiedział
Rozłączyłam się. Mam nadzieję, że nie wyczuł podstępu.
~ Harry ~
Tessa jest taka... inna od dziewczyn, które znam. Jest tajemnicza, skryta i jednocześnie interesująca. Chciałbym ją lepiej poznać. Niestety, z jakiegoś powodu nikogo niedopuszcza do siebie bliżej niż do konieczne. Nie chcę, żeby nasze relacje były czysto zawodowe. Przyznaję, podoba mi się. Jest niezwykle uwodzicielska i chyba dobrze o tym wie. Po jej reakcji ostatniego wieczoru zdziwiłem się, że zadzwoniła do mnie. Ucieszyłem się. Dziś wieczór z chłopakami zaprosiła nas na imprezę. Dostałem swoją drugą szansę i jej nie zmarnuję. Druga taka kobieta jak Tessa się nie zdarzy. 
~ Tessa ~

Zjadłam coś i poszłam na małe zakupy. Musiałam kupić ciuchy i kilka innych rzeczy potrzebnych do tej części planu. Wzięłam długą relaksującą kąpiel. Musiałam przygotować się psychicznie na ten wieczór, a jak wiadomo z moją psychiką jest krucho. Nie mogę czegoś spieprzyć. Dopiero teraz dostrzegam dobrą stronę tego związku. Mogę łatwo zarobić więcej niż przewiduje kontrakt, a i tak nikt się o tym nie dowie. Oczywiście, jeżeli wszystko pójdzie dobrze. Przebrałam się ( klik ). Włosy podkręciłam i zabrałam się za makijaż.Mocny i ciemny. Usta pomalowałam intensywnie czerwoną szminką. Przejrzałam się w lustrze. Idealnie. Spakowałam do torebki potrzebne rzeczy. Równo o 20:00 usłyszałam samochód. Przedstawienie czas zacząć. Brit siedziała na dole czytając książkę. 
- Wychodzę.- rzuciłam
Rzeczywiście. Przed domem stał spory samochód. Wsiadlam na przednie siedzenie. 
-  Hej. - pocałował mnie jak zwykle
- Wow, miła odmiana. Jesteś punktualnie. - mruknęłam na co wszyscy poza Harry'm parsknęli śmiechem
- Tak, śmieszne. Jedziemy ? - udał obrażonego
- Ta, a właściwie, gdzie jest ten Pepper Club ? Nigdy o takim nie słyszałem. - zapytał Louis 
Nie twoje klimaty, słonko.
- To dość specyficzne miejsce, ale z dobrą muzą i atmosferą. - odpowiedziałam
Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. 
- Zajmijcie stolik, a ja pójdę po napoje. - powiedziałam 
Przytaknęli. To dobrze. Wszyscy usiedli gdzieś. Gdyby któryś poszedł za mną, plan niewypaliłby. 
- Cześć Mac. Daj sześć razy coś mocnego. 
- Jak sobie życzysz, Tess. - posłał mi swój charakterystyczny bezczelny uśmiech
Gdy Mac przygotowywał drinki, ja wyjęłam moje niespodziankowe dodatki. Muszę ich przetestować. Każdego po kolei. Niestety, wszyscy muszą zostać unieszkodliwieni za każdym razem, bo inaczej wpadnę. 
Na pierwszy ogień pójdzie.. hm pan Malik. Od początku gapi się tylko na moje cycki, więc po pijaku tym bardziej będzie. Jeden drink zostawiłam tak jak był. 
Postawiłam przed każdym szklankę i usiadłam obok Harry'ego. Nastawiłam sobie alarm, kiedy substancja zacznie działać. Bawiliśmy się całkiem dobrze. Opowiedzieli mi coś o sobie. W sumie, słabo mnie to interesowało, ale musiałam udawać, że tak. 
Po drinki chodziłam jeszcze dwa razy. Zmniejszałam dawkę. Nie chciałam, aby się od razu przekręcili. Gdy zaczęło działać, ja również. 
- Zayn...- zaczęłam słodko
- Hmm ? - spojrzał na mnie z pożądaniem w oczach
Zaczęłam się powoli zbliżać. Podobało mu się to. Heh, ma się to coś. 
- Wiesz, podobasz mi się. - szepnęłam mu na ucho 
Utrzymywałam z nim bliski kontakt wzrokowy. Potem zaczęłam go gładzić po policzku. No dalej, oboje wiemy, że tego chcesz. \
Rozejrzałam się. Reszta jakoś zajęła się sobą. Szczęście. 
- Chodź. - pociągnęłam go za rękę
Udaliśmy się do hotelu tuż przy klubie. Zapłaciłam szybko za jedną noc. Mały pokój, duże łóżko. Komoda. Ekstra. Jeszcze jeden drobny element. Postawiłam na komodzie kamerkę z mikrofonem i skierowałam na łóżko. Możemy zaczynać.... 


Jeden z dłuższych rozdziałów, ale to miało tak być. Może jest trochę chaotyczny. Cóż, mam nadzieję, że miło będzie się wam go czytało :) 

czwartek, 14 maja 2015

Rozdział 3

NAJNOWSZE INFORMACJE ZE ŚWIATA GWIAZD TYLKO U NAS
Najmłodszy członek zespołu One Direction Harry Styles ( 20 l.) wreszcie znalazł wybrankę swojego serca ! To znana piosenkarka Tessa Carter ( 21 l.).
- Poznaliśmy się na imprezie w wytwórni w zeszłym miesiącu. To była miłość od pierwszego wejrzenia - wspomina
- To niesamowite, znają się od miesiąca i nie potrafią bez siebie żyć. On jest zapatrzony w  nią jak obrazek, a jej to schlebia. - wypowiada się manager Tessy, Mellissa Green
Ich pierwsze wspólne zdjęcia trafiły do sieci tydzień temu. Jak widać, na prawdę są zakochani. Czyżby Tessa i Harry porzucili swój dawny styl życia i zaczęli poważnie myśleć o przyszłości ?  Więcej informacji o godzinie 18:00 w Music TV


Do dzisiaj na wspomienie tego wywiadu mam ochotę się porzygać. Nie lubię udawać kogoś kim nie jestem i w normalnych warunkach nigdy bym nie była. Jednak taki zawód. Wymaga wielu wyrzeczeń.
Za dwie godziny mam "randkę" z Harry'm. Oczywiście wszystko zostało zorganizowane przez Mellissę. Ja mam się tylko z nim pokazać. Musimy wyglądać jak prawdziwa para. Fuj.... Całowanie się a tym bardziej w miejscu publicznym i z kimś takim jak Harry Styles nie jest w moim stylu. Zaczęłam się szykować.
Brit zaczyna węszyć. Nie czyta gazet plotkarskich, ani nie wchodzi na takie portale.
Przebrałam się w sukienkę. To chyba jedyna którą lubię. Poza galami i niektórymi teledyskami nie noszę sukienek.
Gdy skończyłam robić makijaż opuściłam swój pokój. W kuchni Brit popijała kawę.
- Gdzie idziesz ? - zapytała
- Do Matta na imprezę. - Zawahałam się chwilę
- Na pewno ? - drążyła dalej
- Tak, na pewno - odpowiedziałam lekko zirytowana
Blondynka nie ciągnęła więcej tematu. Wyszłam z domu. Wyjęłam z torebki kartkę z nazwą kawiarni i godziną. Coffee House 17:30. To po drugiej stronie, na Baker Street. Im bardziej byłam bliżej celu, tym bardziej nie chciało mi się tam iść. Powtarzałam sobie Robisz to dla kariery, dla muzyki, Tessa 
Jak tylko pojawiłam się w środku, zauważyłam niezbyt sprytnie ukrytych paparazzich. Zignorowałam ich. Inaczej zepsułabym ich "robotę". Usiadłam przy stoliku w centralnej części kawiarni. Po chwili pojawił się mój "chłopak" Osz kurwa, ale ja się cieszę. Normalnie tryskam radością. Musiałam oczywiście odegrać tą scenkę tak jakby to była prawda.
- Hej. - Przywitał mnie pocałunkiem w policzek
Rzygam. Kariera, Tessa. Nie zapominaj ! 
- Powiedziałabym, że miło cię widzieć, ale musiałabym skłamać - mruknęłam
- Nie bądź taka oschła, Tessa- powiedział
Westchnęłam. Ten koleś działa mi na nerwy.
- Wyluzuj. Jak chcesz mogę ci postawić kawę - zaproponował
- Duża Mocha poproszę. - Uśmiechnęłam się
Chłopak mrugnął do mnie i poszedł do kasy złożyć zamówienia. Co jak co, ale wiedział w co uderzyć, żeby mnie choć trochę zadowolić. Po chwili wrócił z dwiema kawami.
- Proszę. - Postawił przede mną zamówioną kawę
Chyba, ugh, chyba zaczynam go odrobinkę lubić. To wszystko przez kawę. Pieprzony Styles.
- Opowiesz mi coś o sobie ? - zapytał
- Nie ma co dużo opowiadać. Jestem sierotą od szóstego roku życia. Opiekowali się mną ciotka i wujek, ale to taka z dupy opieka. Pochodzę z polski, ale uciekłam kilka lat temu żeby spełniać marzenia. Nie mogłam tego zrobić u siebie, bo "rodzina" tego nie popierała. Teraz właściwie mam tylko Britney, moją przyjaciółkę.- odpowiedziałam
- Teraz rozumiem dlaczego taka jesteś.
- Nic nie rozumiesz ! Nie widziałeś śmierci swoich rodziców. Nie straciłeś najbliższej osoby przez narkotyki. Nie wiesz, co przeżyłam, więc nie mów, że mnie rozumiesz. - wybuchłam
Nagle wszystkie te wspomnienia wróciły. 
Mężczyźni, strzelający do matki. Jeden z nich zadźgał ojca. Potem śmierć Artura.
Zaczęłam szybciej oddychać.
Harry był widocznie zszokowany tym co powiedziałam.
- Tessa, ja...- zaczął
Nie dałam mu dokończyć, bo gwałtownie wstałam i wyszłam z kawiarni. W kącikach oczu poczułam łzy.
Nie ! Obiecałam sobie siedem lat temu, że nigdy więcej nie będę płakać. Jestem silna. Oszukujesz siebie samą Ygh, ten mój głupi wewnętrzny głos. Powstrzymując łzy wróciłam do domu. Zamknęłam się w pokoju i wyjęłam najlepsze lekarstwo - butelkę whisky. Popijając pogrążyłam się we wspomnieniach.

Trzeci rozdział :) Jeżeli ci się podoba to skomentuj. Może być nawet zwykła kropka, żebym wiedziała czy jest sens to publikować.

czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 2

Alkohol, unoszący się w powietrzu dym papierosowy. To co lubię. W takich miejscach mogę być sobą, ponieważ ludzie tutaj są zbyt pijani żeby mnie rozpoznać jako tą sławną Tessę Carter. Jedynie kelner. No i zniżka na drinki.
Gdy ktoś chciał ze mną tańczyć, nie odmawiałam. Brit patrzyła na mnie kręcąc głową z bezsilności. Jak zwykle.
- Masz super ciało. Chodź, postawię ci drinka.- powiedział jeden facet
Nie znałam go, ale przystałam na jego propozycję. Podobał mi się, jednak widziałam obrączkę na jego palcu. Pewnie pokłócił się z żoną i musi odreagować. Identycznie jak ja.
- Mogę cię o coś zapytać? - spojrzałam na mojego obecnego towarzysza
- Jasne. - posłał mi uwodzicielski uśmiech
Wyczułam go, haha. Musiałam odgonić te myśli chodź na chwilę.
- Jesteś żonaty? Pytam, bo zauważyłam obrączkę.
- Tak, jednak to był błąd. Wcale się nie dogadujemy tak jak na początku. Kłócimy się codziennie o błahostki. Wszyscy moi kumple jeszcze nawet dziewczyn nie mają, a mi coś odwaliło żeby się żenić. - zaśmiał się na końcu
- To normalne. My kobiety jesteśmy strasznymi sukami, lepiej nawet z nami nie gadać. - odwzajemniłam uśmiech
- Ty jesteś inna - zbliżył się do mojego ucha lekko je przygryzając
Podobało mi się to.
- Chodź ze mną. - pociągnął mnie za rękę
Wstaliśmy z krzeseł barowych i udaliśmy się w kierunku kanap na których siedzieliśmy. Na szczęście były w kącie tak, że nikt nas nie widział.
Pchnęłam go lekko na fotel i przeszliśmy do rzeczy. Robiłam to z wieloma facetami, ale ten raz był jednym z lepszych. Żona tego gościa nie wie co traci. \
Resztę tego wieczoru pamiętam jak przez mgłę.
Następnego dnia obudziłam się rano. Przez kaca mam spowolnione myślenie i dopiero po chwili skojarzyłam gdzie jestem. Rozejrzałam się. Mój pokój. Jest okej. Następnie przypomniałam sobie o Britney. Przez całą imprezę ją ignorowałam, nie zdziwiłabym się gdyby mi powiedziała, że wyszła w połowie a ja tego nawet nie zauważyłam. No właśnie ! Britney ! Z trudem zeszłam z łóżka. Spojrzałam w lustro. Straszydło. W sam raz do jednego z moich teledysków. Ogarnęłam trochę wygląd. Następnie musiałam załatwić sprawę bólu głowy. W kuchni siedziała blondynka i popijała kawę.
- Brit....- jęknęłam
Zero reakcji. Powtórzyłam to kilka razy, za każdym tak samo.
- Wiem, nawaliłam. Przepraszam. - westchnęłam
 - Za każdym razem mówisz to samo, a potem znowu to robisz. Nie sądzisz, że czas coś zmienić? Ledwo dostaniesz kasę, a przepuszczasz ją na alkohol, dragi i fajki. Wykańczasz się powoli, dziewczyno! -wybuchła
- Nie potrafię. - spuściłam głowę
- Mellissa dzwoniła. Masz być w jej biurze za dwie godziny.- powiedziała i wyszła.
Wypuściłam głośno powietrze. Musiałam się przygotować. Z szafy wybrałam ubrania i położyłam na łóżku. W łazience wzięłam zimny prysznic. Wysuszyłam włosy i uczesałam w koka. Zrobiłam makijaż i przebrałam się w to co wcześniej naszykowałam. Nałożyłam jeszcze czarną skórzaną kurtkę i wyszłam. Powolnym krokiem udałam się do siedziby Mellissy. Dotarłam tam po piętnastu minutach. Pojechałam na czwarte piętro i skierowałam się prosto do biura mojej managerki. Nie miałam zielonego pojęcia czego ona chce ode mnie tym razem.
Gdy weszłam do jej biura, przeżyłam niewielki szok. W środku czekała na mnie Mellissa, jakiś facet i Harry Styles z One Direction. Zaraz.... Co?!
- Chciałaś mnie widzieć ? - starałam się brzmieć jak najbardziej profesjonalnie
- Tak, usiądź. - wskazała na krzesło
Zrobiłam tak jak kazała.
-Wezwałam cię tutaj, bo mam dla ciebie propozycję " nie do odrzucenia" - powiedziała
Ah, czyli znowu chce mnie wkręcić w jakiś kontrakt.
- Aż boję się zapytać.... o co chodzi ?
- Rozmawiałam z panem Higginsem i doszliśmy do wniosku, że połączymy waszą dwójkę w parę.- odpowiedziała
- Wybacz, że to powiem, ale chyba cię pojebało. - pokiwałam przecząco głową
- Ona ma racje. Pojebało cię, Paul ?- odezwał się Harry
- Nie macie innego wyjścia. Inaczej kariera Tessy będzie skończona, a ty wylecisz z zespołu. - odpowiedział Higgins
- Mellissa...- próbowałam jakoś temu zapobiec.
- Nie tym razem. Jestem twoją przyjaciółką, ale także managerką i musisz mnie słuchać. Dzięki temu zyskasz nowych fanów i będziesz zarabiać więcej niż kiedykolwiek, no i wspomożesz kolegów po fachu. -wyjaśniła
- No dobra. Jednak nie oczekujcie odemnie zbyt wiele. Nie potrafię żyć w związku. - odparłam podpisując odpowiednie papiery
Nie wierzę, że to robię. Gdy wszystko było podpisane mogłam wrócić do domu. Przed budynkiem zatrzymał mnie Harry. Omg...
- Zaczekaj, Tessa.
- Czego chcesz ?
- Bądź dla mnie choć odrobinę miła.- powiedział
 - Chyba śnisz.- zaśmiałam się ironicznie
- O co ci chodzi ? - zapytał
- Ustalmy pewne zasady. Nie mam zamiaru się z tobą zaprzyjaźniać, więc nawet nie próbuj. Robię to tylko ze względu na Mellissę. Tobie radzę zostać profesjonalistą i nie wchodzić mi w drogę bo gorzko pożałujesz. - odpowiedziałam
Jestem za pewne pierwszą dziewczyną, która mu się postawiła. Może się zacząć przyzwyczajać. Zostawiłam go zdezorientowanego i poszłam do domu.

Drugi rozdział :) Piszcie w komentarzach czy jak na razie wam się podoba to ff.