czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 2

Alkohol, unoszący się w powietrzu dym papierosowy. To co lubię. W takich miejscach mogę być sobą, ponieważ ludzie tutaj są zbyt pijani żeby mnie rozpoznać jako tą sławną Tessę Carter. Jedynie kelner. No i zniżka na drinki.
Gdy ktoś chciał ze mną tańczyć, nie odmawiałam. Brit patrzyła na mnie kręcąc głową z bezsilności. Jak zwykle.
- Masz super ciało. Chodź, postawię ci drinka.- powiedział jeden facet
Nie znałam go, ale przystałam na jego propozycję. Podobał mi się, jednak widziałam obrączkę na jego palcu. Pewnie pokłócił się z żoną i musi odreagować. Identycznie jak ja.
- Mogę cię o coś zapytać? - spojrzałam na mojego obecnego towarzysza
- Jasne. - posłał mi uwodzicielski uśmiech
Wyczułam go, haha. Musiałam odgonić te myśli chodź na chwilę.
- Jesteś żonaty? Pytam, bo zauważyłam obrączkę.
- Tak, jednak to był błąd. Wcale się nie dogadujemy tak jak na początku. Kłócimy się codziennie o błahostki. Wszyscy moi kumple jeszcze nawet dziewczyn nie mają, a mi coś odwaliło żeby się żenić. - zaśmiał się na końcu
- To normalne. My kobiety jesteśmy strasznymi sukami, lepiej nawet z nami nie gadać. - odwzajemniłam uśmiech
- Ty jesteś inna - zbliżył się do mojego ucha lekko je przygryzając
Podobało mi się to.
- Chodź ze mną. - pociągnął mnie za rękę
Wstaliśmy z krzeseł barowych i udaliśmy się w kierunku kanap na których siedzieliśmy. Na szczęście były w kącie tak, że nikt nas nie widział.
Pchnęłam go lekko na fotel i przeszliśmy do rzeczy. Robiłam to z wieloma facetami, ale ten raz był jednym z lepszych. Żona tego gościa nie wie co traci. \
Resztę tego wieczoru pamiętam jak przez mgłę.
Następnego dnia obudziłam się rano. Przez kaca mam spowolnione myślenie i dopiero po chwili skojarzyłam gdzie jestem. Rozejrzałam się. Mój pokój. Jest okej. Następnie przypomniałam sobie o Britney. Przez całą imprezę ją ignorowałam, nie zdziwiłabym się gdyby mi powiedziała, że wyszła w połowie a ja tego nawet nie zauważyłam. No właśnie ! Britney ! Z trudem zeszłam z łóżka. Spojrzałam w lustro. Straszydło. W sam raz do jednego z moich teledysków. Ogarnęłam trochę wygląd. Następnie musiałam załatwić sprawę bólu głowy. W kuchni siedziała blondynka i popijała kawę.
- Brit....- jęknęłam
Zero reakcji. Powtórzyłam to kilka razy, za każdym tak samo.
- Wiem, nawaliłam. Przepraszam. - westchnęłam
 - Za każdym razem mówisz to samo, a potem znowu to robisz. Nie sądzisz, że czas coś zmienić? Ledwo dostaniesz kasę, a przepuszczasz ją na alkohol, dragi i fajki. Wykańczasz się powoli, dziewczyno! -wybuchła
- Nie potrafię. - spuściłam głowę
- Mellissa dzwoniła. Masz być w jej biurze za dwie godziny.- powiedziała i wyszła.
Wypuściłam głośno powietrze. Musiałam się przygotować. Z szafy wybrałam ubrania i położyłam na łóżku. W łazience wzięłam zimny prysznic. Wysuszyłam włosy i uczesałam w koka. Zrobiłam makijaż i przebrałam się w to co wcześniej naszykowałam. Nałożyłam jeszcze czarną skórzaną kurtkę i wyszłam. Powolnym krokiem udałam się do siedziby Mellissy. Dotarłam tam po piętnastu minutach. Pojechałam na czwarte piętro i skierowałam się prosto do biura mojej managerki. Nie miałam zielonego pojęcia czego ona chce ode mnie tym razem.
Gdy weszłam do jej biura, przeżyłam niewielki szok. W środku czekała na mnie Mellissa, jakiś facet i Harry Styles z One Direction. Zaraz.... Co?!
- Chciałaś mnie widzieć ? - starałam się brzmieć jak najbardziej profesjonalnie
- Tak, usiądź. - wskazała na krzesło
Zrobiłam tak jak kazała.
-Wezwałam cię tutaj, bo mam dla ciebie propozycję " nie do odrzucenia" - powiedziała
Ah, czyli znowu chce mnie wkręcić w jakiś kontrakt.
- Aż boję się zapytać.... o co chodzi ?
- Rozmawiałam z panem Higginsem i doszliśmy do wniosku, że połączymy waszą dwójkę w parę.- odpowiedziała
- Wybacz, że to powiem, ale chyba cię pojebało. - pokiwałam przecząco głową
- Ona ma racje. Pojebało cię, Paul ?- odezwał się Harry
- Nie macie innego wyjścia. Inaczej kariera Tessy będzie skończona, a ty wylecisz z zespołu. - odpowiedział Higgins
- Mellissa...- próbowałam jakoś temu zapobiec.
- Nie tym razem. Jestem twoją przyjaciółką, ale także managerką i musisz mnie słuchać. Dzięki temu zyskasz nowych fanów i będziesz zarabiać więcej niż kiedykolwiek, no i wspomożesz kolegów po fachu. -wyjaśniła
- No dobra. Jednak nie oczekujcie odemnie zbyt wiele. Nie potrafię żyć w związku. - odparłam podpisując odpowiednie papiery
Nie wierzę, że to robię. Gdy wszystko było podpisane mogłam wrócić do domu. Przed budynkiem zatrzymał mnie Harry. Omg...
- Zaczekaj, Tessa.
- Czego chcesz ?
- Bądź dla mnie choć odrobinę miła.- powiedział
 - Chyba śnisz.- zaśmiałam się ironicznie
- O co ci chodzi ? - zapytał
- Ustalmy pewne zasady. Nie mam zamiaru się z tobą zaprzyjaźniać, więc nawet nie próbuj. Robię to tylko ze względu na Mellissę. Tobie radzę zostać profesjonalistą i nie wchodzić mi w drogę bo gorzko pożałujesz. - odpowiedziałam
Jestem za pewne pierwszą dziewczyną, która mu się postawiła. Może się zacząć przyzwyczajać. Zostawiłam go zdezorientowanego i poszłam do domu.

Drugi rozdział :) Piszcie w komentarzach czy jak na razie wam się podoba to ff.

1 komentarz: