czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 6

Spacerując po parku z Harry'm starałam się pilnować czasu. On chyba zauważył, że coś jest nie tak. Ugh, pozostaje się modlić, że nie zapyta. Nie wiedziałabym co odpowiedzieć.
- Wszystko okej ? - zapytał
Kurwa, musiałeś ? 
- Tak. Umówiłam się dzisiaj z przyjaciółką i czekam aż zadzwoni.- wymyśliłam na poczekaniu
Nie przekonało go to zbytnio. No nie mogłam mu powiedzieć prawdy. Nie po to pracuję nad jego zaufaniem, żeby to zniszczyć, bo nie potrafiłam trzymać języka za zębami.
Chodziliśmy alejkami londyńskiego parku dwie godziny. Stwierdziliśmy, że na pewno paparazzi zrobili nam kilka zdjęć i postanowiliśmy się pożegnać.
Wreszcie. Udałam się w stronę domu.  Mam jeszcze mnóstwo czasu. Jest dopiero 16:00. Po piętnastu minutach byłam w domu. Brit gdzieś wyszła. Pewnie do studia. Zrobiłam dla nas jakiś obiad. Zwykłe spaghetti. Nałożyłam sobie trochę i usiadłam przy stole. Cały czas myślałam o  ostatnich wydarzeniach. Jestem ciekawa ile jeszcze będą mnie męczyć z tymi pieniędzmi. Poraz kolejny powróciły moje wspomnienia. Chciałam zrobić coś szalonego, czego nie mogłam zrobić w Polsce. Akurat potrzebowałam pieniędzy. Wiadomo, młody człowiek może zrobić wszystko. Brudne interesy. Dzisiaj mnie to śmieszy, a jednocześnie przeraża. Co musieli czuć ci ludzie, pracując z nastolatką.
Trochę mi też wstyd. Byłam głupia i dałam się naciągnąć, a teraz muszę za to płacić.
Poczułam potrzebę zapalenia. Poszłam do swojego pokoju, skręcić sobie jakiegoś papierosa. Jeżeli o to chodzi, nie przestałam ćpać, palić ani pić. Handel odszedł w dal, a nałogi zostały.  Na rozmyślaniach minęło mi kilka godzin. Spaliłam przez ten czas cztery papierosy i wypiłam dwa drinki. Około godziny 21:13 zaczęłam się zbierać. Wzięłam odprężający prysznic. Przebrałam się w ubrania, które sobie naszykowałam. Na oczy nałożyłam okulary przeciwsłoneczne. Zostawiając Britney kartkę wyszłam z mieszkania zamykając je. Udałam się piechotą na wyznaczone miejsce. Nie chciałam brać taksówki, bo ktoś mógłby mnie rozpoznać. Poszłam na tyły hotelu. Nie czekałam długo. Malik zjawił się po niecałych 10 minutach.
- Ktoś cię widział ? - zapytałam\
- Nie. Załatwmy to szybko. - odpowiedział
Uśmiechnęłam się. Wyjęłam z torby pamięć USB z kopią filmiku. Oczywiście ubezpieczyłam się, w razie czego.
- Najpierw kasa. Dostajesz to, i zapominamy o tej sytuacji. - powiedziałam
Gdy dostałam do ręki kopertę z pieniędzmi,  dałam mu ten filmik. Rozejrzałam się. Zayn poszedł do samochodu. Ja też się zwijam. Poszłam na spotkanie z Zackiem. Niedaleko tutaj są bunkry. Tam spotyka się jego banda. Czekał na mnie.
- Tessa Carter. Jak zwykle olśniewająca.- powiedział na mój widok
- Daruj sobie. Przyniosłam pieniądze. - dałam mu kopertę
Brunet przeliczył banknoty. Był zaskoczony.
- Skąd wzięłaś tyle kasy, Carter ? Napadłaś na bank ? - zapytał
- Ma się swoje sposoby.- uśmiechnęłam się.
- Jeszcze kilka takich kopert i będziesz wolna. Do czasu aż znowu nie wpadniesz w jakieś długi. - zaśmiał się
Prychnęłam. Pożegnałam się z Zackiem i ruszyłam w drogę powrotną. Już wiedziałam, jak zdobyć kasę...

Mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie, proszę. To motywuje :)

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział, tylko szkoda, że taki krótki. ^^
    Hej, nominuję cię do Liebster Award, więc znajdziesz u mnie: http://smile-ff.blogspot.com/2015/06/liebster-award-2.html
    ;D

    OdpowiedzUsuń