czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 1

- Dublin, byliście wspaniali ! Kocham was. - krzyknęłam do mikrofonu na zakończenie koncertu.
Tłum odpowiedział mi głośnym krzykiem. Trochę ciężko mi osiągnąć, że w niecałe dwa lata zyskałam aż tylu fanów. Może na razie zna mnie tylko Wielka Brytania i Irlandia, ale niedługo to się zmieni.
Właśnie zakończyłam swoją trasę. Wracam do domu. Do mojego ukochanego Londynu.
Mieszkam tam od pięciu lat. Wcześniej mieszkałam w Polsce. Gdybym nie uciekła, pewnie tkwiłabym na jakiejś uczelni. A zaszłam tak daleko, dzięki jednej decyzji. Od tego czasu, nie żałuję ani jednej swojej decyzji.
Po koncercie, zmyłam makijaż, przebrałam się i razem z bandem pojechałam do hotelu.
- Co zamierzasz robić po powrocie do Londynu ? - zapytał Matt.
- A jak myślisz, co Tessa może robić.- zaśmiał się Kevin.
Uwielbiałam tych chłopaków. Dobrze mnie znali Wiedzieli, że jak tylko wrócę do Londynu, to wrócą też moje melanże. Ostre melanże. Pracujemy razem dwa lata. Nasze próby wyglądają dość... dziwnie. Są takimi dużymi dziećmi.
Kwadrans później wysiedliśmy pod hotelem. Udałam się do swojego pokoju. Spakowałam rzeczy, których nie zdążyłam schować wczoraj. Za mniej więcej dwie godziny będę w domu. Położę się na swoim łóżku.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę. - powiedziałam.
- Pomóc ci ? - usłyszałam głos Matta.
- Nie trzeba. - w tym momencie zapięłam walizkę.
- Dobra. Ygh, możemy pogadać? - znam ten ton.
Matt kocha się we mnie odkąd się znamy. Jednak ja zawsze go odrzucam. Lubię go, ale nic pozatym/
- Nie spodoba ci się to, ale u mnie nic się nie zmieniło. Musisz poszukać swojej jedynej gdzieś tam, ale to nie jestem ja. Jesteś super facetem i przyjacielem, ale niestety ja nie czuję tego co ty. - odpowiedziałam
- Rozumiem. Chodź już, za półtorej godziny mamy samolot.- powiedział beznamiętnie i wyszedł
Jaką ja muszę być bezuczuciową suką, żeby mnie to nie ruszyło...
Wzięłam walizkę i wyszłam z pokoju hotelowego. Wymeldowałam się w recepcji i poszłam w stronę busa. Tam czekała już moja managerka Mellisa Green. Wysoka, elegancka szatynka z blond końcówkami.
- Znakomity koncert. Jestem zadowolona i fani chyba też.- powiedziała
Po tych słowach wyłączyłam się, dopóki nie dojechaliśmy na lotnisko. Musiałam wrócić na ziemię i przejść do samolotu. Często zdarza mi się żyć w swoim własnym idealnym świecie. Niestety, on istnieje tylko w mojej głowie. Gdy tylko znaleźliśmy się na pokładzie samolotu, znów odpłynęłam.
Obudziła mnie dopiero Mellisa na lotnisku w Londynie. Wzięłam walizki i zadzwoniłam po taksówkę. Ta zawiozła mnie pod dom. Nie było mnie tu dwa tygodnie, a czuję jakby to była wieczność.
Weszłam do środka.
- Kto tu....- zaczęła moja przyjaciółka Britney - Tessa ! Wróciłaś. - rzuciła się na mnie.
- Też się cieszę, że cię widzę. - zaśmiałam się.
- Jak trasa? - zapytała.
- Super. Cieszę się, że tyle osób docenia to co robię. - odpowiedziałam.
Poszłyśmy do salonu. Usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy gadać.
- Ej, chodźmy na imprezę. Z okazji zakończenia mojej trasy. - zaproponowałam.
- Tessa...
Brit od jakiegoś czasu zaczęła mi wypominać, że zbyt dużo imprezuję, a ja po prostu korzystam z życia. W domu będę siedzieć na stare lata. Teraz wolę się wyszaleć. Przyjaźnimy się, ale to nie jej sprawa co robię. Chcę ćpać to mogę, a jej nic do tego.
- Proooszę.- zrobiłam oczy szczeniaczka.
- Niech ci będzie.- jęknęła
Zerwałam się z kanapy i pobiegłam do mojego pokoju, Przetrząsnęłam całą szafę. Ostatecznie zdecydowałam się na taki zestaw. Zrobiłam makijaż i fryzurę Po chwili przyszła do mnie Britney. Zmierzyłam ją wzrokiem.
- Naprawdę chcesz iść na imprezę w tym ? - spojrzałam na nią
- Idę tam tylko by cię pilnować. Musisz przystopować.- powiedziała
Przewróciłam oczami. Mamusia się znalazła. Wzięłyśmy jej samochód i udałyśmy się do najlepszego klubu w Londynie. Zapowiada się zajebista noc.

Pierwszy rozdział :) Jak widzicie już się dzieje, a będzie się działo jeszcze więcej.

2 komentarze: